Minął już ponad miesiąc od tamtego razu i postanowiłam zabieg powtórzyć, zwłaszcza że cały czas marzy mi się ciemny głęboki brąz, a wiem że z czasem dzięki hennie uda mi się taki odcień uzyskać ;D
Henna Khadi i Amla |
Tym razem dla eksperymentu dosypałam do mieszanki trochę amli, która stoi sobie u mnie na półce od paru miesięcy, a ja nie za bardzo wyrywam się do jej użycia. Miałam nadzieję, że dzięki niej uda mi się kolor "ochłodzić" na ile to jeszcze możliwe w przypadku farbowania henną. W planie było również dłuższe trzymanie mieszanki na głowie- 5 godzin, ale gdy po 2 godzinach miałam już serdecznie dosyć, postanowiłam skrócić czas do 4 godzin.
Mieszanka Khadi ciemny brąz (50g) + 4 łyżeczki amli |
Ziółka jak zwykle postanowiłam wymieszać z żelem z siemienia lnianego- dzięki temu w 100% unikam przesuszu i nie muszę się martwić tym, że przez kolejne dwa dni nie mogę umyć włosów, ponieważ nie wyglądają tak źle :P Do dokładnego rozrobienia potrzebna jest jednak odrobinka wody, żeby pozbyć się wszystkich grudek.
Miałam zamiar przygotować wszystko rano i od razu nałożyć na włosy, ponieważ dowiedziałam się, że mieszanek z indygo nie ma potrzeby odstawiać na noc. Wyszło jednak tak, że chcąc zaoszczędzić na czasie, przygotowałam hennę wieczorem tak aby móc wstać wcześnie rano i po umyciu włosów od razu ją nałożyć. Niestety ugotowanie żelu lnianego, czekanie aż przestygnie i późniejsze wymieszanie wszystkiego dokładnie zajmuje sporo czasu, a ja nie chciałam tracić całego dnia.
Henna rano, przed nałożeniem |
Włosy umyłam dwukrotnie szamponem z SLES Nivea men Activ Clean i po odsączeniu od razu zabrałam się za nakładanie papki. Później już większej filozofii nie ma- folia, czapka i cierpliwie czekamy :D
Muszę przyznać, że nieciekawie czułam się z tym kokonem na głowie i ubrana w najgorsze ciuchy, których nie jest żal pobrudzić, ale czego się nie robi dla pięknych włosów ;)
Gdy minęły te 4 godziny wreszcie mogłam wszystko spłukać, co też jest dosyć długotrwałym procesem :) Widziałam że niektóre z Was mają na to swój patent i np. płuczą najpierw głowę w misce lub napełnionej wannie- chyba będę musiała to przetestować, bo miałam wrażenie że ten proszek nigdy nie przestanie spływać z mojej głowy.
Na koniec użyłam płukanki z żelu lnianego, aby włosy ładniej się ułożyły i nie były takie tępe w dotyku.
Jak na razie jestem zadowolona z efektów. Włosy są odżywione, miękkie, wyraźnie ciemniejsze ale wyglądają bardzo naturalnie. Mam nadzieję że po dwóch dniach kolor jeszcze nabierze głębi.
Skręt jest trochę luźniejszy, jak zawsze u mnie bezpośrednio po hennie, ale zauważyłam że po pierwszym myciu wszystko już wraca do normy.
Przed henną |
Po hennie, włosy jeszcze lekko wilgotne |
Patrząc na zdjęcia może się wydawać że włosy różnią się długością, ale nie, nie urosły mi tyle w kilka dni (niestety) :D Chodzi raczej o luźniejszy skręt i to że włosy były jeszcze wilgotne gdy je fotografowałam po hennowaniu.
Jeżeli macie zniszczone włosy, z czystym sercem polecam Wam henne, bo jak dla mnie działa cuda. Jeżeli nie macie zniszczonych i nie chcecie mieć, za to chcecie mieć ciemniejsze włosy, również polecam :D Jeśli nie chcecie kombinować z kolorem możecie użyć bezbarwnej Cassi, która da taki sam efekt odżywienia jak henna :)
Pozdrawiam Was serdecznie,
Karolina.
śliczny kolor, ale w brązie Twoje loki też powinny ładnie wyglądać :) ja na razie nie farbuję włosów, ale gdybym chciała na pewno wybrałabym hennę zamiast zwykłej farby :)
OdpowiedzUsuńOd marca 2016 niesamowita metamorfoza! Ja walczę z moimi falami nieustannie. Czy fale układają ci się tak naturalnie czy np. po koczku/warkoczu zdjęcia?
OdpowiedzUsuńNaturalnie tak się układają, zawsze schną rozpuszczone :) U mnie bardzo długo trwało żeby włosy nabrały jakiejkolwiek formy po zniszczeniach, ponieważ były naprawdę przerzedzone i spalone :( Teraz tym bardziej miło zobaczyć takie słowa, bo jednak pielęgnacja przynosi efekty i chociaż musiałam sporo zaczekać na poprawę, to wreszcie jestem z nich w jakimś stopniu zadowolona :)
UsuńŚliczne włoski widać że dużo nad nimi pracujesz i przynosi to efekty. Bardzo podobają mi się tym luźniejszym skręcie, ale to może dlatego, że jestem fanką takich włosów (także Ci zazdroszczę!) :) co do henny to kusi mnie Cassia ze względu na poprawę kondycji włosów, poniewaz koloru nie chce zmieniać,bo wracam do naturalek ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Używałam Cassi zanim zdecydowałam się na zmianę koloru i efekt bardzo mi się podobał. Włosy były naprawdę odżywione, także polecam :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń