20 listopada 2016

Kolejne zabawy z henną Khadi ciemny brąz + indygo

Po dość długiej przerwie od pisania, chciałabym się dzisiaj z Wami podzielić efektem jaki udało mi się uzyskać po ostatnim hennowaniu.

Moim celem odkąd zaczęłam używać Khadi ciemny brąz, był właśnie głęboki, ciemny brąz :P Jednak kiedy po drugim użyciu okazało się że efekt nadal jest dla mnie niezadowalający, podjęłam decyzję o zakupieniu czystego indygo.

Przez jakiś czas zbierałam wypadające włosy po umyciu, aby wykonać test próbki i zobaczyć czy taki eksperyment w ogóle ma sens. Moje włosy po kilku tygodniach od farbowania mieszanką ciemny brąz były... Nie wiem jak to precyzyjnie określić, ale kiedy stałam w słońcu zdarzało mi się słyszeć że jestem ruda, przy mniejszym natężeniu światła określiłabym je jako jasny brąz. Tak więc jako że ich kolor w ogóle mi nie odpowiadał postanowiłam zmieszać Khadi ciemny brąz i indygo w proporcji 1:1.

Kiedy próbka mojego włosia po wyjęciu z mieszanki okazała się być ciemnobrązowa i po dwóch dniach nadal nie było widać nic podejrzanego, uznałam że nie ma co dłużej czekać i przystąpiłam do standardowej procedury.

Około 25g Khadi ciemny brąz i 25g Khadi indygo zmieszałam z odrobiną letniej wody a następnie przestudzonym żelem z siemienia lnianego.
Mieszankę nałożyłam na oczyszczone mocnym szamponem włosy i trzymałam na głowie przez godzinę.

To co rzuciło mi się w oczy zaraz po spłukaniu włosów, to że są dużo bardziej matowe i tępe w dotyku niż przy poprzednich hennowaniach.
Kiedy już przeschły lekko się przeraziłam, bo wyraźnie widziałam na nich zielonkawą poświatę. Całe szczęście przez dwa dni kolor się ustabilizował i zieleń zniknęła.
Włosy mimo użycia płukanki z żelu z siemienia lnianego, która zawsze ratowała mnie od hennowego przesuszu i właściwie on u mnie nie występował, były tym razem wyraźnie spuszone, przesuszone i matowe.
Nie posiadam niestety zdjęć zaraz po spłukaniu mieszanki, bo kiedy włosy wyschły było już ciemno :c

Przemęczyłam się z nimi w taki stanie do dzisiaj, czyli do pierwszego mycia po farbowaniu i postanowiłam zafundować im kompleksowe odżywienie. Fakt faktem, ostatnio często zdarza mi się pomijać różne elementy pielęgnacji przez co włosy na pewno mają się dużo gorzej niż mogłyby, gdybym systematycznie je olejowała oraz używała maski po każdym myciu. Poza tym, jesień wyraźnie im nie służy :(

Do dzisiejszej pielęgnacji użyłam:
*Nacomi- maska do olejowania włosów 7 olei - na 1h przed myciem nałożone na sucho
*Mycie szamponem Biovax naturalne oleje
*Na długości odżywka Hask Monoi oil
*Po umyciu maska Biovax naturalne oleje na 1h
*Stylizacja żelem lnianym, końcówki zabezpieczone serum Garnier

Z tych wszystkich produktów jedyną nowością u mnie jest mieszanka olei od Nacomi, którą dzisiaj użyłam pierwszy raz. Mam nadzieję że będzie się sprawdzać, jak na razie zapowiada się obiecująco :)

Efekt:

Przed farbowaniem

Po farbowaniu


Nie jestem zadowolona z dzisiejszego wyglądu włosów, bo mimo pielęgnacji dalej są przesuszone i chcąc się ratować przed puchem przesadziłam trochę z odżywką bez spłukiwania, przez co ostatecznie są posklejane i bez wyrazu. Chciałam jednak podzielić się efektem kolorystycznym i tym że wreszcie udało mi się uzyskać coś w stylu chłodniejszego brązu, tak więc eksperymentu nie żałuję :) 



Pozdrawiam Was,
Karolina :)