9 lutego 2017

Aktualizacja włosów- styczeń 2017

Mam nadzieję że wybaczycie to spóźnienie ze styczniową aktualizacją, trochę pochłonęły mnie inne sprawy.
Swoją drogą, włosy ostatnio mam wrażenie nie przechodzą już takiej radykalnej przemiany z miesiąca na miesiąc i przez to że stały się zdrowsze a ich ogólny wygląd generalnie mnie zadowala nie skupiam się aż tak mocno na ich pielęgnacji.

Olejowanie
W tym miesiącu wiele razy zdarzyło mi się odpuścić porządniejszą pielęgnację w postaci masek po myciu, starałam się jednak zawsze przed myciem olejować, nierzadko na całą noc olejem kokosowym, arganowym lub mieszanką od Nacomi albo Babydream fur mama.

Mycie
Jeżeli chodzi o mycie, mniej więcej od połowy stycznia testuję nowy szampon którego wypróbowanie marzyło mi się już od dawna :) Długo zwlekałam ze względu na cenę, jednak w końcu udało mi się go kupić na promocji w stacjonarnym sklepie Helfy w Katowicach. Mowa o Khadi Amla, czyli delikatnym szamponie o właściwościach wzmacniających, na bazie indyjskich ziół.
Póki co muszę przyznać że jestem zadowolona, mimo braku mocnych detergentów dobrze oczyszcza moje włosy i pozostawia je gładkie i przyjemne w dotyku. Co do reszty jego właściwości to myślę że na ewentualne działanie trzeba jeszcze zaczekać.


Pachnie bardzo ziołowo, indyjsko, co dla niektórych może być wadą, ja jednak używam go z największą przyjemnością ;) Oto jak prezentuje się skład:
Aqua • Coco Glucoside • Lauryl Glucoside • Glycerin • Sodium PCA • Emblica Officinalis (Amla) • Ocimum Sanctum (Tulsi) • Sodium Cocoyl Glutamate • Eclipta Alba (Bhringaraj) • Lawsonia Inermis • Bacopa  Monniera (Brahmi) • Sapindus Mukurossi • Acacia Concinna (Shikakai) • Azadirachta Indica (Neem) • Aloe Barbadensis Gel (Aloe Vera) • Cananga Odorata Essential Oil (Ylang Ylang)  • Coco Glucoside & Glyceryl Oleate • Citric Acid • Oryza Sativa Oil • Hydrolysed Sweet Almond Protein • Hydrolysed Wheat Protein • Xanthan Gum • Zinc PCA • Sodium Levulinate & Potassium Sorbate • Azadirachta Indica Seed Oil • Benzyl Alcohol*, Eugenol*, Iso Eugenol*, Benzyl Salicylate*, Geraniol*, Farnesol*,Linalool*,Benzyl Benzoate*       
*z naturalnych olejków



 Odżywianie
Tak jak pisałam wyżej, ostatnio nie za często nakładałam maski na dłużej, jeżeli już się zdarzyło to była to zazwyczaj drożdżowa od Babuszki Agafii albo jakiś Biovax. Głównie po myciu nakładałam na kilka minut odżywkę i to wszystko, ale muszę przyznać że mimo takiego minimalizmu włosy nierzadko wyglądały lepiej po kilku minutach z odżywką niż po 30 minutach z maską pod turbanem. Czasami naprawdę ciężko im dogodzić ;d
W kwestii odżywek to nowością u mnie jest Timotei Drogocenne Olejki, o której przeczytałam kiedyś na blogu HAIR WORLD i mimo tego że mamy zupełnie inne włosy to poczułam się zachęcona jej recenzją :D
Jak na typowy drogeryjny produkt skład ma całkiem niezły, i co najważniejsze dla mnie- nie zawiera wysuszających alkoholi. Ogromną zaletą jest przepiękny zapach, który po wyschnięciu włosów nadal na nich wyczuwam.





 Włosy po jej użyciu są wygładzone i dociążone. Oprócz tego jest tania i dostępna chyba w każdej drogerii, tak więc czego można chcieć więcej :P


Stylizacja
Jako iż żel do stylizacji Creightons o którym pisałam w poprzedniej aktualizacji świetnie się u mnie sprawdza, nadal głównie używam jego, czasami zdarzy się też żel lniany.




Styczeń 2017


Włosy w styczniu zostały podcięte jakieś 2,5 centymetra, co w sumie dla mnie jest już dosyć zauważalną różnicą niestety.
Planuję w najbliższym czasie znowu je pohennować, bo indygo po ponad miesiącu wypłukało się znowu niemiłosiernie.



Pozdrawiam Was,
Karolina.

7 stycznia 2017

Hair day (6) Minimalizm

Zima w mojej okolicy ostatnio zagościła na dobre, wraz z ogromnymi opadami śniegu i ekstremalnie niskimi temperaturami. Niestety taka pogoda poskutkowała przeziębieniem z którym się teraz zmagam, a więc nie mam zbyt wiele siły na wymyślne zabawy z włosami.
Tym razem jednak okazało się, że nie zawsze włosy potrzebują takiej na maksa pełnej pielęgnacji aby wyglądać lepiej.

Dziś użyłam:



Na całą noc nałożyłam na włosy olejek Babydream fur mama, a w skórę głowy wmasowałam Jantar rozrobiony z niewielką ilością maści końskiej.
Rano umyłam włosy odżywką Hask Monoi Oil i głowę szamponem Nacomi.
Po spłukaniu i osuszeniu włosów koszulką, na długość poszła odżywka bez spłukiwania Ziaja i krem do stylizacji loków Creightons.

Tak prezentowały się włosy po wyschnięciu:


Z efektu jestem bardzo zadowolona, zwłaszcza że włosy są niesamowicie miękkie i gładkie w dotyku.
Tym bardziej zaskoczył mnie fakt, że są takie bez użycia żadnej maski, bo zazwyczaj właśnie do efektu "wow" potrzebują głębszego odżywienia.

Jak widać końce nadają się już do ścięcia, co mam zamiar uczynić jak tylko przyjdą do mnie nożyczki fryzjerskie które sama sobie sprezentowałam na gwiazdkę ;)
Póki co mam zamiar znowu odpuścić sobie śledzenie przyrostu itd., przynajmniej do czasu kiedy włosy nie będą w lepszej kondycji. Po prostu zdaję sobie sprawę z tego że długość będzie stała w miejscu i nie chcę ciągle się tym frustrować.

Mam też w planach zrobić w przyszłym miesiącu jakieś większe włosowe zakupy i wypróbować trochę nowych produktów, bo ostatnio moja pielęgnacja skupia się na tych samych kosmetykach które wciąż próbuję zużyć, a nie wszystkie z nich sprawdzają się na moich włosach. Taka monotonia trochę odbiera mi radość z pielęgnacji :P
Także jeżeli macie jakieś swoje MUST TRY które powinny spisać się na wysokoporowatych włosach, to chętnie zobaczę propozycje. Głównie chodzi mi o maski i odżywki.




Pozdrawiam,
Karolina :)