1 grudnia 2016

Aktualizacja włosów- listopad 2016

Listopad był dla moich włosów istnym koszmarem, na co złożyło się wiele moich zaniedbań, kiepska dieta oraz warunki atmosferyczne, które rzadko pozwalały na to abym cieszyła się z ładnego wyglądu włosów. Chciałabym w końcu znaleźć motywację aby naprawdę się przyłożyć i regularnie spełniać swoje postanowienie o zdrowszym odżywianiu, nakładaniu olei, używaniu wcierek, jednak pora roku i brak wolnego czasu skutecznie mi to uniemożliwiają.

1. Mycie
Pod tym względem wszystko wyglądało identycznie jak w październiku. Nie używałam nawet żadnych nowych produktów, tylko na zmianę myłam skórę głowy tym co już miałam w zapasie.

2. Olejowanie
Starałam się olejować jak najczęściej i na całą noc, głównie olejkiem babydream fur mama oraz moją nowością Nacomi 7 oils. Zdarzył się też olej kokosowy, który znowu fajnie się sprawdził, więc planuję raz na jakiś czas po niego sięgać.

3. Odżywianie
W tym miesiącu stosowałam głównie sprawdzony Biovax naturalne oleje (licząc na to że coś w końcu porządnie dociąży moje włosy), czasami Planeta Organica wersję złotą oraz nowość od Ziaji z olejkiem arganowym i tsubaki.

4. Wcierka
Dosłownie tylko kilka razy użyłam Jantaru, więc w sumie się nie liczy :D Niedawno kupiłam Aktywne serum na porost włosów Babuszki Agafii i planuję je stosować w nadchodzącym miesiącu. Były też zamiary eksperymentowania z maścią końską, jednak póki co jakoś porzuciłam ten temat.

5. Stylizator
Żel z siemienia lnianego i czasami oleokrem Biovax gold. Z obydwu wariantów jestem zadowolona.

6. Henna
Indygo kompletnie nie chce się trzymać moich włosów, więc po ostatnich eksperymentach włosy znowu sporo zjaśniały i zaczynają wpadać w rudawe tony, zwłaszcza te dolne partie które pamiętają jeszcze czasy rozjaśniania. Tak więc będę kombinować dalej, albo w końcu zetnę tą całą rozjaśnianą część i będę mieć w końcu święty spokój xd

7. Długość
W listopadzie nie podcinałam włosów, jednak planuję to zrobić w ciągu najbliższych tygodni.
Długość pasma kontrolnego: 36 cm, tak więc przyrost 0,8 cm. Całkiem zadowalający dla mnie biorąc pod uwagę odżywianie się śmieciowym jedzeniem, znikome ilości snu, zero suplementów diety, nie używanie wcierek itd.
Objętość w kucyku: 8,5 cm



Dzisiaj po całonocnym olejowaniu i umyciu włosy prezentują się tak:








A jak się mają Wasze włosy? Mam nadzieję że lepiej niż moje ;)





Pozdrawiam,
Karolina.

14 komentarzy:

  1. Oj nie lepiej, ja poległam na całej linii. Moja systematyczność nie istnieje, wcierki płaczą zapomniane a oleje uśmiechają się szyderczo, bo myślę, że mi pomogą. Czekam już tylko do końca roku na ścięcie, i mam nadzieję, nową motywację. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również czekam na motywację, może nadejdzie z nowym rokiem :D

      Usuń
  2. Ja ostatnio podcięłam i byłam u fryzjera na farbowanku :)
    i tak masz piękne włosy kochana, zazdroszcze

    OdpowiedzUsuń
  3. ja ostatnio mam niewiele czasu dla włosów niestety :( ale twoje ładnie wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No a one dalej tak wspaniale się prezentują, naprawdę - uwielbiam patrzeć na Twoje loczki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z bólem stwierdziłam, że chyba łamanie się włosów na długości to wina mojego TT, którego używam może od pół roku... Niby włosy po kryzysie prezentują się już całkiem ok, ale widzę, że się rozdwajają i łamią (na długości!) mimo że są traktowane lepiej, niż wcześniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję bardzo :c Najgorzej kiedy chcemy dobrze a mimo to okazuje się że nadal są jakieś błędy w pielęgnacji; sama już parę razy nacięłam się na takie "hity" które mają robić włosom dobrze a okazuje się inaczej. Mimo wszystko cieszę się że nie zakupiłam TT, bo coraz częściej słyszę że komuś łamał włosy, a moje są tak delikatne że też pewnie byłby dramat. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w pielęgnacji, na pewno z czasem będzie lepiej! :3

      Usuń
  6. Dbasz o włoski i to widać! Śliczne masz te loczki :)

    Zapraszam-Mój blog
    Odwdzięczam się za każdą obserwacje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, pisałaś mi o kryzysie u mnie na blogu ;)
    Masz loczki, a to wybredniaki są :) Pora roku też nie sprzyja, ja zimą często się na nie irytowałam lata wcześniej i chodziłam w związanych, bo zaraz gdzieś puch i odstawacze. Mam też wrażenie, że loczki potrzebują troszkę więcej czasu, żeby dojść do siebie. Pisze do mnie sporo prostowłosych dziewczyn i im udaje się szybciej dojść z włosami do ładu :) A fale i loczki mają przeważnie trudniej i dłużej trzeba czekać na efekty, ale warto :) Zresztą ja Twoje loczki uwielbiam :)

    Mi mimo wszystko nawet teraz zdarza się zły włosowy dzień, ale już bardzo rzadko, jednak zdarza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za odpowiedź i miłe słowa :*
      Rzeczywiście obecna pora roku bardzo uświadomiła mi ile jeszcze muszę się nauczyć o pielęgnacji loków, ponieważ kiedy było ciepło zazwyczaj wyglądały po prostu dobrze i było dużo mniej problemowe. Zapomniało mi się, że tak naprawdę nadal są to włosy zniszczone wieloletnim farbowaniem i prostowaniem, a no to lekarstwem jest już chyba tylko czas :)

      Usuń