8 października 2016

Drugie farbowanie włosów henną: Khadi ciemny brąz + amla

O tym jakie pozytywne rezultaty przyniosło moim włosom hennowanie pisałam Wam w moim pierwszym poście na tym blogu (klik).
Minął już ponad miesiąc od tamtego razu i postanowiłam zabieg powtórzyć, zwłaszcza że cały czas marzy mi się ciemny głęboki brąz, a wiem że z czasem dzięki hennie uda mi się taki odcień uzyskać ;D


Henna Khadi i Amla



Tym razem dla eksperymentu dosypałam do mieszanki trochę amli, która stoi sobie u mnie na półce od paru miesięcy, a ja nie za bardzo wyrywam się do jej użycia. Miałam nadzieję, że dzięki niej uda mi się kolor "ochłodzić" na ile to jeszcze możliwe w przypadku farbowania henną. W planie było również dłuższe trzymanie mieszanki na głowie- 5 godzin, ale gdy po 2 godzinach miałam już serdecznie dosyć, postanowiłam skrócić czas do 4 godzin.


Mieszanka Khadi ciemny brąz (50g) + 4 łyżeczki amli

Ziółka jak zwykle postanowiłam wymieszać z żelem z siemienia lnianego- dzięki temu w 100% unikam przesuszu i nie muszę się martwić tym, że przez kolejne dwa dni nie mogę umyć włosów, ponieważ nie wyglądają tak źle :P Do dokładnego rozrobienia potrzebna jest jednak odrobinka wody, żeby pozbyć się wszystkich grudek.

Miałam zamiar przygotować wszystko rano i od razu nałożyć na włosy, ponieważ dowiedziałam się, że mieszanek z indygo nie ma potrzeby odstawiać na noc. Wyszło jednak tak, że chcąc zaoszczędzić na czasie, przygotowałam hennę wieczorem tak aby móc wstać wcześnie rano i po umyciu włosów od razu ją nałożyć. Niestety ugotowanie żelu lnianego, czekanie aż przestygnie i późniejsze wymieszanie wszystkiego dokładnie zajmuje sporo czasu, a ja nie chciałam tracić całego dnia.


Henna rano, przed nałożeniem

Włosy umyłam dwukrotnie szamponem z SLES Nivea men Activ Clean i po odsączeniu od razu zabrałam się za nakładanie papki. Później już większej filozofii nie ma- folia, czapka i cierpliwie czekamy :D
Muszę przyznać, że nieciekawie czułam się z tym kokonem na głowie i ubrana w najgorsze ciuchy, których nie jest żal pobrudzić, ale czego się nie robi dla pięknych włosów ;)

Gdy minęły te 4 godziny wreszcie mogłam wszystko spłukać, co też jest dosyć długotrwałym procesem :) Widziałam że niektóre z Was mają na to swój patent i np. płuczą najpierw głowę w misce lub napełnionej wannie- chyba będę musiała to przetestować, bo miałam wrażenie że ten proszek nigdy nie przestanie spływać z mojej głowy.
Na koniec użyłam płukanki z żelu lnianego, aby włosy ładniej się ułożyły i nie były takie tępe w dotyku.


Jak na razie jestem zadowolona z efektów. Włosy są odżywione, miękkie, wyraźnie ciemniejsze ale wyglądają bardzo naturalnie. Mam nadzieję że po dwóch dniach kolor jeszcze nabierze głębi.

Skręt jest trochę luźniejszy, jak zawsze u mnie bezpośrednio po hennie, ale zauważyłam że po pierwszym myciu wszystko już wraca do normy.



Przed henną
Po hennie, włosy jeszcze lekko wilgotne


Patrząc na zdjęcia może się wydawać że włosy różnią się długością, ale nie, nie urosły mi tyle w kilka dni (niestety) :D Chodzi raczej o luźniejszy skręt i to że włosy były jeszcze wilgotne gdy je fotografowałam po hennowaniu.


Jeżeli macie zniszczone włosy, z czystym sercem polecam Wam henne, bo jak dla mnie działa cuda. Jeżeli nie macie zniszczonych i nie chcecie mieć, za to chcecie mieć ciemniejsze włosy, również polecam :D Jeśli nie chcecie kombinować z kolorem możecie użyć bezbarwnej Cassi, która da taki sam efekt odżywienia jak henna :)




Pozdrawiam Was serdecznie,
Karolina.

6 komentarzy:

  1. śliczny kolor, ale w brązie Twoje loki też powinny ładnie wyglądać :) ja na razie nie farbuję włosów, ale gdybym chciała na pewno wybrałabym hennę zamiast zwykłej farby :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od marca 2016 niesamowita metamorfoza! Ja walczę z moimi falami nieustannie. Czy fale układają ci się tak naturalnie czy np. po koczku/warkoczu zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalnie tak się układają, zawsze schną rozpuszczone :) U mnie bardzo długo trwało żeby włosy nabrały jakiejkolwiek formy po zniszczeniach, ponieważ były naprawdę przerzedzone i spalone :( Teraz tym bardziej miło zobaczyć takie słowa, bo jednak pielęgnacja przynosi efekty i chociaż musiałam sporo zaczekać na poprawę, to wreszcie jestem z nich w jakimś stopniu zadowolona :)

      Usuń
  3. Śliczne włoski widać że dużo nad nimi pracujesz i przynosi to efekty. Bardzo podobają mi się tym luźniejszym skręcie, ale to może dlatego, że jestem fanką takich włosów (także Ci zazdroszczę!) :) co do henny to kusi mnie Cassia ze względu na poprawę kondycji włosów, poniewaz koloru nie chce zmieniać,bo wracam do naturalek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Używałam Cassi zanim zdecydowałam się na zmianę koloru i efekt bardzo mi się podobał. Włosy były naprawdę odżywione, także polecam :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń